Marky Mark – czyli czemu ktoś chce zajumać mi fejm?

Jak to jest? Zadawałem sobie pytanie. Mam firmę, mam logo, mam markę. Jestem, niczym Marky Mark w latach 90. Znany i podziwiany. Ludzie wpisują moją nazwę w wyszukiwarkę tylko dlatego, że są leniwi. Znak graficzny mają wyryty na siatkówce. Widzą i im się kojarzy. Pozytywnie im się kojarzy. Zasadniczo dorobiłem się rozpoznawalności. I teraz co?

photo 2

Jest Pan Kazio*. Pan Kazio prowadzi sklep z kanapkami na Gubałówce. Słyszał o Subway’u. A nawet raz w nim jadł. Pomyślał, nie będę gorszy, machnę sobie szyld jak u tych…no tych…z Krakowa, Warszawy, tudzież z Amsterdamu.

Jest Pani Marta*. Poważna biznesłomen. A przy okazji kucharka. Potrafi zrobić wszystko. Na ten przykład Zingera z KFC, Ptasie Mleczko, pączka, jak u Bliklego, Snickersa. Wszystko podług jej własnych, autorskich przepisów. A czemu, by nie zrobić Nutelli? I zacząć ją sprzedawać. To znaczy nie Nutelli dokładnie, bo tak nie wolno, ale czegoś ją przypominającego. Miodelka. Taka inna, taka moja.

photo 3

ps. komentarz prawnika:

To dość powszechne zjawisko, bo chętnych na skorzystanie z cudzej marki i pozycji rynkowej, a także nieuwagi nabywców, którzy nie zorientują się, że to nie to samo, nie brakuje.

To oczywiście nielegalne działanie, bo podszywanie się pod cudzy znak handlowy, ale także stylistykę produktu, charakterystyczne liternictwo, podobne brzmienie nazwy itp., jest naruszeniem cudzej własności, w tym przypadku intelektualnej. Właściciel marki, którego prawa zostały w ten sposób naruszone, może domagać się zaprzestania takich praktyk oraz odszkodowania za poniesione straty. Jeśli więc przedsiębiorca zostanie „przyłapany” na takim procederze, musi się liczyć z koniecznością zapłacenia kary i odszkodowania. Oczywiście sprawa musi trafić do sądu, co w polskich warunkach oznacza zwykle dość długie oczekiwanie na wyrok, bywa że nawet kilka lat. Nie oznacza to jednak bezkarności sprawcy naruszenia w tym czasie, gdyż dochodzący swoich praw zwykle wylicza straty poniesione przez ten okres i powiększa o nie wysokość żądanego odszkodowania.

Zarzut naruszenia w ten sposób cudzej własności musi być udowodniony. A więc trzeba powołać biegłych, którzy wykażą, że doszło do naruszenia dóbr skarżącego. W praktyce jest dość dużo takich spraw. Z jednej strony wielu drobnym przedsiębiorcom wydaje się, że w tłoku wielkiego rynku nikt nie zauważy ich „drobnego podobieństwa” do światowej marki. Z drugiej jednak strony te światowe marki (krajowe coraz częściej też) utrzymują sztaby fachowców, lub zatrudniają specjalne agencje, których zadaniem jest śledzenie rynku pod tym kątem. A jeśli już ci specjaliści coś wypatrzą, to do akcji wchodzą wyspecjalizowane kancelarie prawne, z którymi drobny przedsiębiorca raczej nie jest w stanie wygrać.

Krzysztof Sobczak, redaktor naczelny serwisu Lex.pl

*Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci jest przypadkowe

**Wszelkie podobieństwo do prawdziwych zdarzeń nie jest przypadkowe

Leave a Reply

Your email address will not be published.

*

© 2024 Och, ten Mazurkiewicz. All rights reserved. Photos by Maz